“Zwierzogród” to kolejna animacja Disneya, którą mogą oglądać całe rodziny i nawet wydaje się, że dorośli odbiorcy będą czerpać z seansu więcej przyjemności – na sali kinowej ich śmiechy rozbrzmiewały dużo częściej, niż te dziecięce. To oczywiście zasługa odniesień do dawnej i współczesnej filmowej klasyki, którymi przetkana jest fabuła filmu, na czele z “Ojcem chrzestnym” i “Breaking Bad”. Jednak nie one są tu wcale najważniejsze, bo doskonale broni się sama historia. Rzecz jasna mamy tu do czynienia ze sklejką doskonale znanych klisz, bo to przecież nic innego jak pastisz, ale po pierwsze pastisz uderzający w zaskakująco poważne momentami tony, a po drugie, ów zestaw klisz użyty w tak odmiennej scenerii i stylistyce, niesie ze sobą powiew filmowej świeżości.
Bohaterką “Zwierzogrodu” jest rezolutna króliczka Judy Hops, która od dzieciństwa marzyła o zawodzie policjanta. Byłby to całkowity ewenement, ponieważ w szeregach policji pracują przede wszystkim zwierzaki o wielkich gabarytach, w rodzaju bawołów lub nosorożców. Niczym nie zrażona Judy, w myśl obowiązującej w Zwierzogrodzie zasady – w tym mieście każdy może być tym, kim zechce – zapisuje się do policyjnej akademii, którą kończy z pierwszą lokatą. Tym samym spełnia się jej marzenie, zdobywa upragniony zawód, ale życie, jak to życie, rzuca jej pod nogi kłody. Judy zawsze marzyła o tym, aby pomagać słabszym, tymczasem naczelnik komisariatu przydziela jej wyjątkowo niewdzięczne zajęcie – obsługę parkometrów, wraz z zadaniem wystawienia dziennie określonej liczby mandatów (nawiasem mówiąc, skąd my to znamy?). Raczej nie tak Judy wyobrażała sobie wymarzoną pracę. Wkrótce trafia się jednak niespodziewana okazja do przeprowadzenia przez bohaterkę śledztwa z prawdziwego zdarzenia, związanego z zaginięciem mieszkańca Zwierzogrodu. (dzikabanda.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz